niedziela, 27 marca 2011

9. Bynajmniej Robert wykazuje jakiś procent swojej małej inteligencji.

Muzyka: Backstreet Boys - Bigger.



   Przez prawie trzy bądź cztery godziny przyglądałam się znudzona na to co wyprawiają moi towarzysze. Nie pamiętam nawet kiedy tak dużo w ciągu jednego dnia ziewałam. W końcu poszłam do pobliskiej kawiarni i zamówiwszy mocną kawę usiadłam na krzesełku niedaleko wyjścia. Poprzez szybę w lokalu nadal było widać wygłupy erotomana i emowca. Nie wiedzieć czemu nie dziwiło mnie to zachowanie. A może dlatego, że spędzam z nimi aż tyle czasu?
   Gdy zauważyłam, że padli na kolana ze zmęczenia uniosłem brew w rozbawieniu. Wyglądali zabawnie, jak nigdy. Pierwszy raz widziałam ich takich uchachanych i na maksa szalonych.
   Nim wyszłam z lokalu kupiłam sporą torbę różnych słodkości (pączki, ciasta oraz ciasteczka), po czym wyszłam z kawiarni zmierzając w ich stronę.
   - Ależ żeście poszaleli - zagwizdałam siadając na pobliskim, małym murku. - Pierwszy raz widziałam was takich... i tu nie mam dla was stosownej nazwy. - Zamyśliłam się spoglądając na sufit centrum handlowego oraz machając nogami. - Takie madziaki z ADHD.
   - Oj - jęknął Robert. - Brakuje mi glukozy, umieram! Kocham was, ludzie! - Uniósł ręce do nieba po czym przestał się ruszać.
   - Nie! - Wrzasnął Romie tuląc się do punka. - Ja też umieram,, przyjacielu!
   - Och, przestańcie dramatyzować - zaczęłam szeleścić papierową torebką, w której znajdowały się słodkości. - Nie pozwoliłabym wam dednąć, aczkolwiek moja duma pozwoliłaby mi na to. - Zaśmiałam się radośnie.
   - Co tam masz? - Mruknął ledwo słyszalnie punk.
   - Coś co na pewno lubicie jeszcze bardziej niż dziewczyny. - uśmiechnęłam się tajemniczo szukając w torbie mego pączka.
   - Pornosy!? - Wrzasnął z podniecenia Jerome uśmiechając się przy tym jak jakiś idiota.
   Z Robem spojrzeliśmy na niego ze zdziwieniem. W sumie ten tekst mulata nie powinien nas za bardzo dziwić, ale jednak...
   - Gupi jesteś - emowiec wywrócił oczami.
   - Bynajmniej Robert wykazuje jakiś procent swojej małej inteligencji. - Wyjęłam swoje ciastko i zaczęłam je konsumować.
   Obydwoje podbiegli do mnie wyrywając słodkości z ręki po czym wyjęli swoje zaczynając je jeść.
   - Normalnie jesteś lepsza od Daxa - stwierdził Jerome cały umarasany od lukru.
   Zmarszczyłam brwi oblizując się z pączkowej polewy i nadzienia. Schlebił mi ten komplement. Jeszcze nikt nie mówił mi, że jestem lepsza od kuzyna.
   - Ej, nie podlizuj się, Jerome! - Rob tupnął nogą, a kawałek kremówki spadł mu na koszulkę. - Przy damie nie przystoi.
   - Jestem ciekawa, kto się teraz podlizuje - uniosłam brew w widocznym rozbawieniu.
   Zaczęliśmy się dość głośno śmiać nie zwracając również uwagi na ludzi mijających nas. Machając nogami wpatrywałam się w sufit. W tejże chwili nie zwracałam również uwagi na chłopaków. Rozmyślałam teraz nad tym, co mogła nagadać Darnellowi Vivien. I czy O'Callaghan mógł coś podsłuchać. Właśnie te rzeczy gnębiły mnie odkąd widziałam minę kuzyna.
   - Chodźmy lepiej skąd. - Usłyszałam poważny głos Unclesa. Pośpiesznie spojrzałam na chłopaków. Emowiec pokazywał właśnie na wprost siebie. Spojrzawszy w tamtą stronę zauważyłam Vivien obściskującą się z jakimś kolesiem.
   - Ma ktoś aparat? - Zwróciłam się do nich.
   Spojrzeli na mnie z dziwną miną. Rob patrzył na mnie również ze współczuciem, natomiast Jerome uśmiechając się podał mi swój telefon.
   Mając telefon mulata włączyłam szybko aparat i cyknęłam kilka fotek brunetce.
   - I co zamierzasz?- Spytał Jerome gdy schowałam jego telefon do kieszeni.
   - Przy odrobinie szczęścia pokażę je brackiemu. - uśmiechnęłam się szyderczo.
   Robert mrugał swymi zielonymi niczym szmaragdy oczami i spojrzał na mnie porozumiewawczo. Chyba ma na myśli to samo co ja - zrobić wszystko aby panna Hayes zniknęła z naszego życia. I pomyśleć, że jeszcze kilka dni, tygodni temu nie przepadałam za Unclesem. Jednak jest świetnym towarzyszem broni, kochany Robuś.
   - Sannie, jesteś szalona. - Zauważył Jerome gwiżdżąc. - Nigdy nie spodziewałbym się tego.
   - Niby czego?
   - Tego, że możesz nienawidzić osobę, która lada chwila może wejść do twojej rodziny. - Romie spoważniał na twarzy. Ja natomiast westchnęłam.
   - Chyba jej nie lubisz!? - Wtrącił Rob patrząc na mulata jakby chciał go zabić.
   Westchnęłam ciężko kręcąc głową. Doszłam do wniosku, że Jerome nie wie o tym co stało się poprzedniego wieczora w moim pokoju. W sumie nie wiedziałabym nawet tego, czy mulat nie zrobiłby czegoś głupiego, a Rob zna chłopaka już dość długo aby to stwierdzić.
   Spojrzałam na Jerome'a - minę miał taką jakby był co najmniej z wariatkowa. Dłonie chłopaka skierowane były ku szyi Unclesa, ale pozostawione zostały na jego ramionach.
   - Stary, o co ci chodzi? Znowu zazdrosny jesteś?
   - O nią? W życiu! Już wolałbym być z Beksem. - Robert odchrząknął.
   Spojrzałam na punka po czym walnęłam się dłonią w czoło. Co za idiota, pomyślałam w duchu.
   - Jednak jesteś gejem? - Spytał mulat, a na jego twarzy widać było zakłopotanie. - Zawiodłem się na tobie.
   - I mówi to ten, który lata za każdą dupą, którą napotka. - Robert uniósł brew spoglądając w oczy Romie'ego.
   Przechyliłam głowę uważni im się przyglądając. Po kilku sekundach i szybszej analizie sytuacji doszłam do wniosku, że nie powinni rozmawiać na tematy nawiązujące do kobiet.
   Nastała cisza. Chłopcy patrzeli na siebie czekając aż któryś się złamie. Mi przypadło przyglądanie się temu oraz bicie się z własnymi, pędzącymi galopem myślami. Westchnęłam ciężko kiedy dobiegła mnie myśl, którą natychmiastowo wypowiedziałam:
   - A może zaczęlibyście się w końcu bić? - Zakryłam szybko dłonią usta robiąc przy tym wielkie oczy.
   Jerome objął punka ramieniem i obaj uśmiechnięci odwrócili się w moją stronę. Bruneci parsknęli błogim śmiechem. Pierwszy odezwał się Rob:
   - Nie mam zamiaru się z nim bić. Jeszcze by mi kolczyk wyrwał i co? Żadna nie będzie mnie chciała.
   - Ach, no racja. - przytaknęłam uśmiechając się do nich radośnie. - Zapomniałam, że masz kolczyka w wardze.
   Szczerze to nie zauważyłam u Roberta żadnego kolczyka w wardze, ale gdy zaczęłam mu się bardziej przyglądać. Zauważyłam ten kolczyk oraz kolczyk w brwi. Ach, jednak diabeł tkwi w szczegółach, dzięki, stary.
   - Poza tym walimy się w obecności Daxa i Nye'a. Wprost kochamy ich tym denerwować. - Zaśmiał się wesoło Jerome tuląc mocniej do siebie Roba.
   - Nie ściskaj go tam. Udusisz go. - Zachichotałam spoglądając to na jednego, to na drugiego.
   - Och, pardą mademoiselle. - Zaśmiał się.
   - Kopnę cię kiedyś - Robert również zaśmiał się.
   - Też cię kocham, Roberciku. - Mulat wytknął język.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz