piątek, 12 października 2012

21. Grozisz mi?


Muzyka: Romie Hawk - Take Me Away.



   Spojrzałam na niego zamglonymi oczami. Punk uniósł delikatnie kąciki ust i pogłaskał mnie wierzchem dłoni po policzku. Rob patrzył się na mnie przenikliwie. Czułam jak coraz bardziej dudni mi serce, jak ma zamiar ze mnie wyskoczyć i wskoczyć do niego. To jest bardzo dziwne. Jeśli naprawdę zaczynam coś do niego czuć to czy powinnam bać się o cokolwiek? Czy to w ogóle miałoby sens? Nie, nie chcę o tym myśleć, nie chcę się w to zagłębiać. Nie chcę tego a tak bardzo również tego pragnę. Czemu muszę przeczyć samej sobie i stawiać siebie samą w takiej sytuacji?
   Pokręciłam głową zaciskając powieki. Kiedy otworzyłam oczy Roberta już nie było. Może to i lepiej. W tym momencie wolę go nie wiedzieć, nie patrzeć w jego zielone tęczówki. Westchnęłam ciężko. Podeszłam do lodówki, wyjęłam z niej parówkę i zaczęłam ją zajadać. I tak za bardzo nie chciało mi się jeść, ale żołądek czegoś się domagał. Wpatrywałam się w okno, nie myślałam o niczym. Nie jestem nawet w stanie myśleć o czymkolwiek.
   - O, siemasz San - jak przez mgłę usłyszałam głos Jerome'a. - A tobie co znowu? - spytał po chwili machając mi przed twarzą swoją wielgachną dłonią.
   - Czego? - burknęłam w jego stronę.
   - Agresor ci się włączył czy Rob znowu cię pocałował?
   - A czy to ma znaczenie?
   - No, wiesz... - uśmiechnął się złośliwie. Wyciągnął telefon z kieszeni, coś w nim poszukał i przyłożył mi go do nosa. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie na którym całuje Unclesa. 0 Chciałabyś aby Dax to zobaczył?
   - Grozisz mi? - uniosłam brew.
   - Nie chciałabyś chyba aby Dax się dowiedział, co?
   - A niech się dowiaduje. Jestem już duża i wiem co robię. - Wzruszyłam ramionami opierając łokcie o blat stołu. - Jeśli myślisz, że będziesz mnie szantażował to ci to nie wyjdzie. Nie dam się zastraszyć.
   - Chcesz żeby się pokłócili?
   - A niech się kłócą. W zasadzie i tak nie mają o co. - znowu wzruszyłam beznamiętnie ramionami. Spojrzałam na mulata, który miał dość znaczący wyraz twarzy. - Co?
   - Nie sądzisz, że zazdrość może zniszczyć tę przyjaźń?
   - Wszystko może, wszystko zniszczyć. Wystarczy zła interpretacja, słowo czy zachowanie.
   - Znowu za filozofa robisz, San?
   - W przeciwieństwie do ciebie używam mózgu i nie szukam okazji do zabawienia się z byle kim. - uśmiechnęłam się sztucznie.
   - Sugerujesz coś? - uniósł znacząco brew.
   Wywróciłam oczami i machnęłam na niego dłonią./ Nie miałam najmniejszej ochoty nadal rozmawiać z nim na ten temat. Zastraszyć się nie dam. Wszyscy jesteśmy dorośli, mamy swoje rozumy i już. A jeśli Dax i Rob mieliby się pokłócić z mojego powodu to by było co najmniej dziwne i żałosne jak dla mojej skromnej osoby.
   Wstałam od stołu nie słuchając nawet tego, co mówi Jerome. O co mu w ogóle może chodzić? Nic mu przecież nie zrobiłam, chociaż miałam tyle razy ku temu okazję. Może ma do mnie jakiś interes... Jeśli tak, to czemu nie powie wprost o co chodzi, tylko odpieprza jakieś dziecinne gierki? Mógłby chociaż zachowywać się na te swoje lata, znaleźć sobie dziewczynę i dojrzeć. Ale nie, Romie lubi przecież uprzykrzać wszystkim życie, z tego co zaobserwowałam odkąd tu jestem.

   Po południu Dax namówił nas abyśmy poszli na spacer. Słońce ładnie świeciło, więc trzeba trochę po korzystać. Cała nasza paczka się wyszykowała: chłopacy byli w krótkich szortach i koszulce bez rękawków, a ja w spódnicy, trampkach i bluzce na ramiączkach z lekkim dekoltem, chociaż i tak za specjalnie nie miałam się czym pochwalić.
   Kiedy się tak chłopakom pokazałam zrobili dość zdziwione miny, oczywiście prócz Daxa i Darnella, którzy nie raz widzieli mnie w takim stroju. Ephraim prawie się rozpłakał, nie wiem z jakiego powodu. Jerome patrzył na mnie tak jakby chciał się na mnie rzucić. Nye tylko się uśmiechał. A Robert... Rob wpatrywał się na niebo. Cóż, i tak nie zależało mi na tym aby mu się jakoś specjalnie przypodobać.
   - Jaką ja mam seksowna siostrę - odezwał się po chwili Darnee podchodząc do mnie.
   - Że niby ja, seksowna? - zerknęłam na niego unosząc brew. - Ściemniasz.
   - Naprawdę - objął mnie ramieniem obdarzając mnie serdecznym uśmiechem. - Nie spodziewałem się.
   - Daruj sobie - zmarszczyłam nos.
   - To co - Dax klasnął w dłonie robiąc kilka kroków w przód - idziemy?
   - Nie - rzuciłam z sarkazmem - pijemy drinka z palemką.
   - Gdzie one są?! - Jerome zaczął szukać owych drinków po całym przedpokoju.
   - Aluzja - mruknął Eph jakby do siebie. - To była aluzja, Jerome.
   - Wiesz Eph, wątpię aby Romie to zrozumiał - westchnął ciężko Nye.
   Zerknęłam na zniecierpliwionego O'Callaghana i przeklęłam w myśli. W sumie również zaczęłam się denerwować tym wszystkim, chociaż tak naprawdę to nie wiedziałam czym. Zamknęłam na chwilę oczy po czym otworzyłam je i ruszyłam przed siebie ukazując tym samym aby i oni ruszyli swoje zwłoki idąc za mną. Przez większość drogi Jerome wraz z Ephraimem i moim bratem maszerowali pół metra przed nami: śmiali się,, zaczepiali siebie i przechodniów oraz śpiewali jakieś bliżej mi nie znane piosenki. Szłam z Daxem, Robem i Nye'em ramię w ramię, żadne z nas się nie odezwało. Każdy w tej chwili był w swoim świecie. Szczerze mówiąc byłam trochę zdziwiona tym, że Emuś nie szalał razem z resztą chłopaków. To nie jest do niego ani trochę podobne.
   Ni stąd, ni zowąd wyrósł przede mną Roman z zadziornym uśmiechem na mleczno-czekoladowej twarzy. Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą, w stronę dwóch rozszalałych chłopaków, którzy wykonywali w tym momencie ruchy robota. Nawet nie zaprotestowałam, kiedy oddalałam się od kuzyna i chłopaków.
   - Rozchmurz się, koteczku - zażartował Darnell szturchając mnie lekko łokciem w bok. - Takaś ładna, jak nie jedna aktoreczka.
   - Stary, ale komplementujesz - zaśmiałam się gorzko.
   - Gada jak spity - zauważył Ephi.
   - Caaaaaaaaaaaaaaaaaaałe życie bredzi beztrooooooooooooooosko! - przebiegł kilka metrów do przodu poruszając swym tyłeczkiem niczym modelka na wybiegu.
   Beks śmiał się w niebo głosy patrząc na kolegę, a po chwili zaczął go parodiować. Z Simeonrm spojrzeliśmy po sobie i wybuchliśmy gromkim śmiechem. Szczerze mówiąc nie pamiętam kiedy ostatni raz tak śmiałam się z wygłupów któregokolwiek z chłopaków. Trochę mi nawet tego brakowało. Cały czas zadręczałam się ostatnimi wydarzeniami, które zaistniały między mną a Robertem. Do tego jeszcze myślałam o Nickolasie, który przy ostatniej okazji dziwnie się zachowywał, a doszło do niej dość dawno temu.
   Darnell wziął mnie na barana, a ja nawet ucieszyłam się z tego powodu. Nigdy nie byliśmy wocec siebie tacy życzliwi. Kiedyś potrafiliśmy kłócić się nawet o to, że któreś z nas na siebie spojrzało czy cokolwiek innego. Odkąd przyjechaliśmy do Hamburga i poznaliśmy resztę Lexingtonów nasze braterskie relacje zdecydowanie i diametralnie się zmieniły, i to na lepsze. I mam taką cichą nadzieję, że wszystko się ułoży. Pod każdym, nawet najdrobniejszym szczególikiem.
   Objęłam mocno brata chowając twarz w jego karku. Biło od niego takie przyjemne ciepło, które i mnie ogrzewało. Pierwszy raz od kilkunastu lat pozwalamy sobie na takie dziecięce zachowanie wobec siebie. Szczerze powiedziawszy tęskniłam za tym jak razem się wygłupiałyśmy.
   Obejrzałam się prze ramię - chłopcy idący za nami pikantnie o czymś rozmawiali. Ciekawa jestem tylko o czym. Chociaż nie powinnam się wtrącać w męskie sprawy, prawda? Jestem kobietą, nie muszę przecież wiedzieć o wszystkim.
   Pierwszy raz od dłuższego czasu zaczęłam zastanawiać się nad tym co czuje mój brat odkąd nie jest z Vivien...


__________
Tak, w końcu po x-czasu napisałam ten dwudziesty pierwszy rozdział, oklaski dla mnie! Dziękuję tym, którzy tak cierpliwie na niego czekali. I mam nadzieję, że Was jakoś nim nie zawiodłam ani nic... Szczerze mówiąc nie miałam za specjalnie panicza Wen, ale jakoś mi wyszedł. To jak, podobało się? ; )

3 komentarze:

  1. W końcu się doczekałam!! Party Hard!! Normalnie będę tańczyć i skakać z radości Jak mi tego brakowało!! Chłopaków i ich odpałów.Całego Twojego opowiadania. Biedna San nie potrafi się w tym wszystkim odnaleźć. Nie dziwię się jej. Jerome szantażysta? Niech się lepiej uspokoi! Spacer dobra myśl. Tylko czemu Rob na nią nawet ni paczał? No niedobry!! A facetom jak zawsze słoneczko za mocno dogrzało :)Fajnie, że San i Darnell znowu się zbliżyli :)
    Tak więc podoba mi się bardzo i czekam na nexta, oby nie kolejnych 9 miesięcy.
    Cuse I'm Your PsychoFan

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, nie mogłam się doczekać kiedy dodasz następny ;> I wyczekuje z niecierpliwością kolejnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny odcinek, dopiero teraz go przeczytałam, czekam na następny odcinek:)
    u mnie za to kolejna notka, pozdrawiam.
    http://opowiadanie-lxb.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń