poniedziałek, 23 grudnia 2013

27. A co, macie pierogi z testosteronem?


Muzyka: Backstreet Boys - Unsuspecting Sunday Afternoon.



   Minął tydzień odkąd Diana pojawiła się w naszym domu. Wszyscy ją zaakceptowali, od razu się polubiliśmy. Jak na Romiego przystało musiał się popisywać i podrywał Leigh, ale ona zdawała się nie zwracać na niego uwagi. Tak jakby wiedziała, że tak będzie i miała go dosłownie w dupie. No brawo, w końcu dostał kosza na moich oczach! Ale tak też myślę, że nie da tak łatwo za wygraną... Widać, że wpadła mu w te jego brązowe paczały. Zaczynałam coraz bardziej lubić Dianę i mam nadzieję, że z wzajemnością. Trzy dni temu luba mego kuzyna opuściła naszych kilka metrów kwadratowych powierzchni, gdyż miała coś do załatwienia, bądź coś w tym stylu - nie wnikałam.
   Byłam właśnie sama w domu. Lexington Bridge udali się na salę gimnastyczną, gdzie mieli ćwiczyć przed koncertami. Nasza nowa lokatorka udała się z nimi aby zobaczyć jak im idzie. Darnell wyszedł się przewietrzyć, chociaż tak naprawdę szedł do sklepu aby kupić jakąś koszulkę z podobizną Neila Patricka Harrisa. Taki fan jak lala! Robiąc masę na muffinki usłyszałam pukanie do drzwi. Nieco zirytowana tym, iż prace zostały mi przerwane udałam się do drzwi aby je otworzyć. Moim oczom ukazał się Nickolas z zawadiackim uśmiechem na twarzy. Automatycznie zapaliła mi się czerwona lampka, odchrząknęłam.
   - Witaj, Sandro.
   - Witam, panie Knight. Cóż pana sprowadza w te tryskające testosteronem jak i idiotyzmem serowo-nutellowych pierogach?
   - A co, macie pierogi z testosteronem? - zaśmiał się wesoło. - Co niektórym by się zdecydowanie przydało się trochę tego hormonu mieć.
   - Pijesz do któregoś z moich ziomków? - zarzuciłam grzywką niczym Alex Gaskarth podczas koncertów.
   - Owszem.
   - Który?
   - Ten, ten, ten... - Nick zrobił zamyśloną minę równocześnie gestykulując. - Ten, co wygląda jak baba.
   Nie żebym miała coś do każdego z chłopaków, ale... większa część LXB tak wygląda na pierwszy rzut oka.
   Zmarszczyłam brwi przyglądając się przyjacielowi:
   - Mianowicie?
   - Ta, dziewczynka, co ma włosy nieco krótsze od ciebie i no... jest seksowniejsza. - Wytknął koniec języka i zaczął ruszać bioderkami.
   Zaczynam podejrzewać go o homoseksualizm.
   Przejechałam dłonią po twarzy robiąc zmizerniałą minę aby dać mu do myślenia, że jednak jest debilem, i że nic mnie już nie zdziwi na tym świecie.
   - Żartowałem. - puścił oczko. - Nikt nie jest tak seksowny jak ty.
   - Daruj sobie te komplementy - westchnęłam. - Cóż cię sprowadza?
   - A tak chciałem z tobą pogadać i w ogóle.
   - Cóż cię nakłoniło, hm?
   - Będziemy rozmawiać w serowym pierogu?
   - Jak jesteś głodny to idź do byłej dziewczyny Darnella, ona ponoć robi dobre - sarknęłam.
   - A jak się zwie?
   - Vivien - mruknęłam wywracając oczami.
   - Mieszkała u mnie przez jakiś czas - powiedział zstępując z nogi na nogę.
   - Kiedyś to zauważyłam - syknęłam.
   - Ale wyniosła się niedawno - uniósł brew ku górze. - Więc pogadamy czy mam sobie iść? - dodał.
   - Wchodź.
   Wpuściwszy Knighta do środka powędrowaliśmy do kuchni - on usiadł przy stole, ja natomiast zabrałam się dalej za przygotowywanie masy na muffinki. Po kwadransie kiedy to skończyłam mieszać mikserem składniki nałożyłam ciasto do foremek. W tym czasie między mną a brunetem była grobowa cisza. Po włożeniu wypełnionej blachy do piekarnika i pozmywaniu naczyń usiadłam na przeciwko Nickolasa.
   - Słucham, o czym chciałbyś porozmawiać? - zagadnęłam.
   - No bo... - Było po nim widać, że się speszył. - Dobrze wiesz co do ciebie czuję, albo chociaż się domyślasz... - Spojrzał na mnie swoimi ciemnymi jak noc oczami. Zaniemówiłam. - Może i źle postąpiłem... wtedy jak cię tak nagle pocałowałem.
   - Mało powiedziane - prychnęłam.
   - Wybacz, poniosło mnie wtedy - westchnął.
   - Nieważne...
   - Zachowałem się jak idiota...
   Po części nim jesteś, no ale nic na to nie poradzę.
   - E tam, nie rozpamiętuj - machnęłam lekceważąco dłonią. - Możesz przejść do sedna?
   - Właściwie to... chciałem cię za tamto przeprosić tylko - uniósł kąciki ust do góry. - Chciałbym abyśmy o tym zapomnieli i zaczęli od nowa.
   - Ale co chcesz zaczynać od nowa? - zdziwiłam się.
   - Naszą znajomość. Znaczy bardziej w sensie...
   - Jeśli chodzi ci, że ty i ja... razem... to niestety muszę cię rozczarować - przybrałam poważny ton równocześnie zastanawiając się czy na pewno chodziło mu o to.
   - Nie, nie chodzi mi o to - przyznał. - Nigdy nie miałem u ciebie szans, więc to co się stało wtedy to była euforia z widzenia ciebie - westchnął ciężko. - Chciałem abyśmy zaczęli naszą "nową" znajomość od nowa. Rozumiesz?
   Nie wiedząc co odpowiedzieć kiwnęłam zmieszana głową. Zaczęłam zastanawiać się jak on to sobie wyobraża - będzie między nami tak jakby nigdy nic się nie stało i wymażemy to ze swojej pamięci? Śmieszny jest! Nie wiem co on sobie wyobraża w ogóle...
   - Ale jak to sobie wyobrażasz? - spytałam po dłuższej chwili.
   - Caine, błagam cię...
   - No, wyjaśnij mi to, Knight . Jak sobie to wyobrażasz? Zapomnimy o tym i będziemy zachowywać się tak jakby nic się nigdy nie stało?
   - Właśnie tak myślałem!
   - Dobrze wiesz, że jednak tak się nie da.
   - Spróbujmy chociaż.
   - Nick - Nie wytrzymałam i wstałam podchodząc do piekarnika. - O tym nie da się zapomnieć w żaden sposób. Fakt faktem oddaliliśmy się przez to jeszcze bardziej, no ale stało się. Nie rozpamiętujmy tego, żyjmy dalej jak przystało na dorosłych ludzi.
   - Skoro tak - westchnął ciężko. - Jeszcze raz wybacz.
   - Nieważne. - mruknęłam. - Bywaj, Knight.
   - Do zobaczenia, Caine 0 rzucił wychodząc.
   Czasem powinien pomyśleć nim coś powie. Znaczy - ten jego pomysł miał jedną wadę: nie da się zresetować mózgu i zapomnieć o czymś co tak bardzo zmieniło naszą znajomość.
   Wyjąwszy muffinki z piekarnika usłyszałam otwierające się drzwi i głos chłopaków, w szczególności śmiech Jerome'a. Diana widząc mnie kiwnęła głową i raz z resztą ruszyła do salonu. Wyłożyłam wypieki na talerz i zaniosłam do salonu. Położywszy naczynie na stoliku Uncles podszedł do mnie i objął w pasie.
   - Ale sie napracowałaś - rzucił Eph sięgając po babeczkę.
   - Ae f przeć to sieb mu ylet - sarknął Jerome zajadając się muffinką.
   - Nie wiesz, ze nie mówię się z pełnymi ustami? - karciłam mulata wzrokiem.
   - Fe siam - Simeon machnął ręką.
   Skaranie boskie z tymi facetami. Jak on lubi robić mi na przekór! Normalnie jakbym widziała Roberta na samym początku naszej znajomości. No, może nie w takim samym stopniu, ale zawsze... Nye oczywiście wziął babeczkę i ruszył pędem do siebie (nie zdziwiło mnie to nawet). Kuzyn wraz z Dianą rozmawiali o czymś na boku. Za to Emuś był cichy, cały czas obejmował mnie w pasie. Nie wiem czemu, ale zaczęłam martwić się o niego. Chociaż czy powinnam? Odgoniłam niewidzialną dłonią myśl, że Rob ma mnie już dosyć bądź, iż podoba mu się Diana. Chociaż tego ukłucia zazdrości oraz niepewności wyłączyć nie mogłam na dobrą sprawę. Pocałowałam Unclesa w policzek po czym zaproponowałam reszcie coś ciepłego do picia.
   Po przygotowaniu wszystkiego czekałam aż woda się zagotuje. W między czasie wpatrywałam się w okno, starając się o niczym szczególnym nie myśleć, ale przychodziło mi to z trudem.
   - Och, San, San - z zamyśleń wyrwał mnie Ephraim siadając przy stole przodem do mnie. - Padam na twarzy a te twoje babeczki są ekstra! - Mimo ekscytacji w głosie po jego minie wywnioskowałam, że coś go trapi.
   - W ogóle wszystko dobrze? - spytałam ostrożnie. - No bo tak dziwnie wyglądasz...
   - Dobrze, znaczy - speszył się. Jednak coś musiało się stać. - nie wiem jak to powiedzieć...
   - Szczerze.
   - Bo Romie zadrwił na próbie, że... no wiesz... jestem gejem - wywrócił oczami. - I dodał, że na pewno podkochuję się w którymś z chłopaków.
   - A jesteś?
   - Znaczy... szczerze mówiąc ciągnie mnie do chłopaków - przyznał.
   - A to drugie? - przystanęłam z nogi na nogę. - Znaczy, o którym z chłopaków mówił ten czekoladowy mięśniak?
   - Że w kim się podkochuję według niego?
   - Tak.
   - Robert.
   Zamarłam...


________
I tak o to długo oczekiwany przez wszystkich rozdział. >D Mam nadzieję, że się podoba i nie macie jakichś uwag co do końcówki czy coś. Wen szaleje, hormony też. I weź człowieku ogarnij. Dedykowane kochanym czytelniczkom. ♥


I tak przy okazji Wesołych Lexingtonowo-Backstreetowo-Sevenfoldowo-Undeadowych Świąt i pijanego Nowego Roku. >D Kocham Was. ♥

1 komentarz:

  1. Borze dębowy. Ostatni raz piłam kawę jak czytałam. Najpierw się zakrztusiłam, jak wyobraziłam sobie Nye'a uciekającego pędem z babeczką za pazuchą. :)
    A potem to już się prawie udusiłam. Uczcijmy minutą ciszy stratę kobiet na całym świecie. Ephinka taka niedostępna od dziś. :c Ty naprawdę, kobieto, wyjdź z domu, zrób coś! Bo już szalonych pomysłów dostajesz. :D

    Juls. xoxo

    OdpowiedzUsuń